19 grudnia 2011

Rozdział V

Po długiej przerwie chociaż nie do końca z własnej winy kolejny rozdział :) W oryginale ten i następny były jednym, lecz ze względu na długość rozdzieliłam go na dwa.
Miłego :)



- Gotowi? – zapytał tylko po to żeby móc obrócić się do tyłu, gdzie siedział Yoku i zerknąć na niego.
- Yosh – oznajmił Tenshi zapinając pas.
- Yoku uczy cię japońskiego – uśmiechnął się zadowolony, a Tenshi uśmiechnął się do niego szeroko i kiwając głową powiedział tylko:
- Yosh!
JiWoon pokręcił tylko głową i wyjechał samochodem z podjazdu.
Dobrze, że niektóre supermarkety stoją jeszcze za miastem, przynajmniej nie będą musieli pchać się w centrum, które o tej porze tygodnia ściąga nie tylko ludzi z przedmieść Seulu, ale i z okolicznych wsi i miasteczek. Jeśli musiał zrobić coś w sobotę na początek długo powtarzał sobie: cierpliwości albo miał ochotę wziąć coś na uspokojenie. Na szczęście IKEA nie stała w centrum, chociaż na tłumy i tak musiał się przygotować, pewnie wszyscy zdecydowali się kupić meble w tym samym dniu co on.

Yoku miał wrażenie, że wujowi bardziej zależy na kupieniu kilku mebli do jego pokoju niż jemu.
- Wujku – mruknął – ale naprawdę nie trzeba – próbował mu to wyjaśnić po raz kolejny.
Tenshi wyprzedził ich i oglądał coś kilkanaście metrów przed nimi zagłębiając się w pokazowe mieszkanie.
- Yoku – JiWoon stanął i spojrzał na niego uważnie, aż Yoku spuścił głowę i oczekiwał co najmniej reprymendy za nieznośne marudzenie, ale wuj ujął jego brodę w palce i podniósł na wysokość oczu. – trzeba, pozwól coś sobie kupić. Widzisz, Tenshi biega i pewnie znajdzie milion rzeczy, które chce.
- Ale to twój syn – przypomniał.
- Ty też – powiedział JiWoon, chociaż dziwacznie ciszył się, że Yoku nie jest jego prawdziwym dzieckiem.
- Dobra, nie będę marudził – uśmiechnął się wreszcie Yoku.
- To wybierz coś w końcu – poprosił JiWoon obejmując go ramieniem i Yoku poczuł się nagle dziwnie niezręcznie, choć nie umiał sobie wyjaśnić dlaczego. Znowu wymyśla i coś mu się roi w głowie. – Potrzebujesz jakiejś lampy, masz tylko to maleństwo przy biurku... szafki, komody...
- Tato – Tenshi pojawił się nagle przed nimi – znalazłem coś genialnego – oświadczył i odbiegł kilka kroków dalej machając do nich ręką żeby podeszli tu szybko i obejrzeli... jak się okazało fioletową lampę, która błyszczała kilkunastoma maleńkimi światełkami. – Super, nie – ekscytował się chłopak – będzie mi pasować do pokoju.
- Tenshi... – jęknął JiWoon.
- Co ci się znów nie podoba? – oburzył się wsadzając dłonie do kieszeni. – Jesteś taki mało wyluzowany – prychnął i ruszył przed siebie.
- Wuju – spojrzał na Yoku, który ścisnął jego ramię i wpatrywał się w górę – patrz jaka lampa – dodał cicho jakby powierzał mu jakąś tajemnicę i pokazywał na dużą lampę, która wyglądała jak dmuchawiec, pełen niewielkich pyłków. – Niesamowita – szepnął, a Lio zamiast na lampę zerknął na chłopca i jego roziskrzone oczy.
- Bierzemy – oznajmił.
- Co? Ale wuju, ja tylko...wujku – jęknął wydymając wargi i JiWoon miał ochotę ścisnąć jego policzki i ucałować, tak jak robił JaeJoongowi.
- Przecież widzę, że ci się podoba – zaśmiał się i odszukał na wyświetlaczu z produktami lampę. Nacisnął guzik i czekał aż maszyna wydrukuje kod.
- Tenshiemu też podobała się lampa – zauważył zawstydzony Yoku.
- On ma w pokoju dwie lampy i jeszcze jedną w piwnicy, niepotrzebna mu kolejna. - Jeszcze taka – westchnął na myśl o paskudztwie, które chciał jego synek. – Dobra, jedną rzecz już mamy – oznajmił chowając kwit do portfela. – Teraz reszta.
- Mogę choć za lampę sam zapłacić? – zasugerował Yoku.
- Yoku – san – zdenerwował się żartobliwie – nie wiedziałem, że jesteś taki uparty.
- Nie jestem – mruknął cicho. – Nie mów do mnie Yoku – san – uśmiechnął się lekko do JiWoona, w końcu on do siebie nie pozwala tak mówić.
- Grzebiecie się – oznajmił Tenshi, który znowu wyrósł przed nimi zupełnie niespodziewanie. – Znalazłem coś super, ale to już musisz mi kupić – oświadczył uśmiechając się do JiWoona tak ładnie jak tylko potrafił. – Bez tego nie mogę żyć.
- Znalazłeś nerkę? – zasugerował.
- Co ty próbujesz być dziś taki zabawny? – prychnął Tenshi – I bez pościeli nie mogę – skinął głowa. – Chodź Yoku – pociągnął chłopaka za sobą. – Jak mamy ci coś kupić to pościel też ci się przyda – oznajmił – widziałem taką, która będzie ci pasować! – ekscytował się, wiec Yoku nie miał wyboru i pobiegł za nim do sterty pościeli i katalogów, w których Yoku miał sobie COŚ wybrać.
- Tato ty też sobie kup – zaproponował  Tenshi machając Lio przed oczami kwitkami na poszewki i poduszkę, bo nagle stwierdził, że jego kuzyn śpi na płaskim i to źle.
- Mam – stwierdził rozglądając się za czymś jeszcze co pasuje do pokoju Yoku. Chciał żeby chłopak miał w pokoju przytulnie i żeby wchodząc tam nie czuł się jak w odwiedzinach u krewnych, ale u siebie.
- Co ci się jeszcze przyda Yoku? – zapytał. Tenshi znów wybiegł przodem szukając czegoś wyjątkowego jak zapowiedział.
- Stolik – powiedział odruchowo chłopak oglądając kubki z zielonego szkła. Może kupią sobie trzy takie kubki i jak siądą razem, któregoś dnia napiją się z takich samych?
- Nareszcie mówisz co chcesz – ucieszył się JiWoon, a Yoku spojrzał na niego przestraszony, ale w końcu zrezygnował poddając się całkiem pomysłowi wuja. – stoliki są tam – wskazał strzałkę w prawo.
- Znalazłem coś niesamowitego! – krzyknął nagle Tenshi, znowu.


Wuj miał rację – stwierdził Yoku rozglądając się po nowo umeblowanym pokoju. Teraz czuje się tutaj jak we własnym pokoju, choć ten zupełnie nie przypomina jego domowego.
Podciągnął kolana pod brodę i przyglądał się wszystkiemu z zadowoleniem. Tensh pomógł mu wszystko przestawić i ustawić, po czym zniknął gdzieś zostawiając go samego. Ale cieszył się, bo mógł ułożyć spokojnie swoje rzeczy - ubrania w szafie, książki na zgrabnych półkach i komiksy, a teraz rozglądał się po swoim małym królestwie z zadowoleniem.
Opadł na łóżko, na nową poduchę i uśmiechał się w stronę sufitu, a następnie w stronę wiklinowego fotela, który ustawił blisko okna. Będzie tam siedział, czytał i pisał i na pewno będzie mu tu dobrze.
Obrócił się na bok. Może teraz zdrzemnie się chwilę? Na chwilę, a potem... Ułożył głowę wygodnie na poduszce i zamknął oczy. Na chwilę.


Gdzie jego syn poszedł – nie miał pojęcia, ale skoro coś chciał to mógł się domyślić, że Tenshi akurat w tym momencie zniknie. Może Yoku będzie wiedział, gdzie jest.
- Yoku – zapukał do drzwi z tabliczką Itako. Tenshi postarał się z tym, nawet on dostał swoją z napisem: szef domu Park JW. – Yo... – umilkł widząc, że chłopak leży na łóżku, zwinięty w kłąbek z ręką przy ustach i śpi spokojnie.
W pierwszym odruchu chciał się wycofać żeby go przypadkiem nie obudzić, ale zaraz opanował się i pomyślał, że to dobra okazja żeby spojrzeć na niego swobodnie chociaż na moment. Nie umiał wyjaśnić sobie czemu tak bardzo lubi śledzić go wzrokiem, lecz nie umiał się na niego napatrzeć.
Podszedł na palcach do fotela, z którego zwisał ciemnobrązowy koc i równie ostrożnie zbliżył się do łóżka i okrył chłopca. Może zmarznąć, już późno a wieczory są chłodne. Jeszcze się przeziębi...
Przykucnął przy nim i chwilę wpatrywał się w spokojną buzię. Wyglądał jakby było mu teraz bardzo dobrze, we własnym świecie sennych marzeń.
Pogłaskał go wierzchem dłoni po policzku.
Przypominał Jae, dlatego przez pierwsze dni tak się za nim oglądał, bo jego młodość przypominała mu młodość JaeJoonga, jego młodość i tamtą miłość, ale teraz patrzył na Yoku jako na kogoś zupełnie innego od Jae, podobnego, ale nie identycznego... Słodki. Mógłby tak na niego patrzeć, ale nie powinien... Powinien być tylko dobrym wujem. Idzie – postanowił, a Yoku w tej samej chwili rozchylił powieki i spojrzał na Lio jak na kawałek snu.
Rusz się – powtarzał sobie w myślach, czując jak serce obija mu się o żebra. Yoku patrzył na niego chwilę, po czym uśmiechnął się słodko i z powrotem wtulił w ciepły materiał.